Pani 40+, 50+, a tym bardziej 60+, która właśnie dojrzała do rozpoczęcia dość drastycznej, przyznajmy, diety, ma na pewno za sobą wizyty u lekarzy i nierzadko różne wlokące się choroby czy choćby dolegliwości. Mnie jakoś niewiele się przyczepiło przez lata. Może to tylko fart, a może zdrowy rozsądek w dokonywaniu wyborów.
NADCIŚNIENIE
Od ładnych paru lat mam nadciśnienie, które – wg lekarzy – wymaga dożywotniego brania leków. Właściwie teraz mam ciśnienie prawidłowe, ale podobno tylko dzięki lekom. Próbowałam kiedyś przerwać, ale faktycznie wzrosło od razu do niebezpiecznego poziomu.
Codzienne więc spożywam:
- (rano) Bisocard 2,5 mg
- (rano) Magnez + B6 (sama dodałam ten suplement do naszych codziennej porcji ćpania, jako kontra na ulubioną kawę i znienawidzone skurcze.
- (wieczorne) Simvagen 20 mg
- (wieczorne) Cardilopin 5 mg
- (wieczorne) Vivace 10 mg
- (wieczorne) Lipanthyl Supra 160 mg
- (wieczorne, co 2. dzień) Acard
Ani to tanie (apteki lubią takich klientów!), ani przyjemne. Ze dwie stówy miesięcznie.
OTYŁOŚĆ
Nigdy nie byłam chuda, ale długie lata udawało mi się mieścić pomiędzy opiniami „w sam raz” a „trochę przy kości”. BMI było w górnej strefie normalności: 22-24.
Kiedy moje życie prywatne w miarę się ustabilizowało, waga zaczęła rosnąć. Dlaczego? Z wielu powodów jednocześnie.
- Zmieniłam dietę – mąż lubi dużo mięsa, słono, tłusto. Poza tym opanował kuchnię, bo faktycznie miał więcej wiedzy i wprawy, a ja chętnie ustąpiłam pola. Tylko że on nadal jest szczupły.
- Po wielu latach palenia mocnych (a nawet extra-mocnych) papierosów – co najmniej paczka dziennie, w kwietniu 2005 z dnia na dzień rzuciłam palenie (potem się tyje, to „normalne”).
- Nie odmawiałam nigdy piwa… Łakoci niewiele, ale często: ptysia, galaretkę owocową, batonik wedlowski…
- W latach 2001-2010 miałam poważne kłopoty z boreliozą, która rozregulowała mi cały organizm i w ogóle narobiła w nim mnóstwo szkód. Teraz niby jest zaleczona, ale nadal temperatura ciała rzadko przekracza u mnie 36,5°C, utrzymując średnią 35,8-36,2°C. To zapewne zwalnia mi metabolizm, co przyczyniło się do zatrzymania paru ładnych kilogramów.
Najpierw więc nadwaga (BMI w przedziale 25,0 – 29,9), potem stopień I otyłości (BMI w przedziale 30,0 – 34,9), by osiągnąć maksimum – 92 kg! Przy moim dość przeciętnym wzroście ok. 162 cm daje to BMI = 35,06. Tak się zaczyna stopień II otyłości (BMI w przedziale 35,0 – 39,9)…
Więcej grzechów nie pamiętam.